Strony

wtorek, 29 października 2013

68.

Owsianka z dżemem żurawinowym i płatkami czekolady.
Samotne śniadanie nad laptopem w rozbebeszonym łóżku. Brak tylko kota do pełnego stereotypu...

poniedziałek, 28 października 2013

67.

Mleko czekoladowe o smaku pianek. Banan.
Takie cudo znalazłam w porannym biegu do Stoke Parku. Nie jest to porządnem, pełnowartościowe śniadanie, ale jak się nie ma co się lubi... Znacie ciąg dalszy. A w tym wypadku 'lubi, co się ma' jest dość adekwatne, bo mleko było pyszne.

Chciałam się pochwalić K. Śmiałby się. Jak kaczka. Mleko o smaku pianek. Prawie jak e-papieros o smaku cukierków.



Niech Ci będzie

sobota, 26 października 2013

66.

Tosty z chleba ziarnistego z masłem orzechowym/z serkiem Kiri i dżemem żurawinowym

Smętno.

wtorek, 22 października 2013

poniedziałek, 21 października 2013

64.

Opieczony chlebek rodzynkowy z miodowym jogurtem greckim.
Kiedy przychodzą dni takie jak ten - deszczowo wilgotne, pachnące agonią i wlokące się jak skazaniec na podest - muszę coraz bardziej kombinować coby uatrakcyjnić szarawe poranki.

środa, 16 października 2013

63.

Ciasteczkowo-karmelowa granola z Alpro toffee
Klnę się na wszystko, co święte, tę granolę zesłali bogowie. M&S po raz kolejny nie zawodzi. Chrupiące płatki posypane karmelem, kawałki maślanych ciasteczek, czekoladowe kawałki karmelu. W smaku przywodzi na myśl Lion, ale przebija go kilkukrotnie. Dodatkowo miałam wczoraj szczęście zaopatrzyć się w czteropak Alpro o smaku toffee, więc kiedy po przyjściu do domu chowałam wszystko do szafki i ten zestaw jakoś magicznie znalazł się obok siebie, już wiedziałam czym zacznę dzień. I że to będzie dobrze zaczęty dzień :3

wtorek, 15 października 2013

62.

Owsianka z batonikiem bilionera (migdały, żurawina, toffee i chocolate chips)

www.graze.co.uk

czwartek, 10 października 2013

61.

Pomidor z pikantną pastą tajską. Grahamka
Słowo 'pikantną' powinno być podkreślone grubą, cętkowaną kreską, wzięte w wykrzyknienie i opatrzone czerwoną barwą ostrzegawczą. Powiem tak, odkąd pamiętam byłam zadeklarowaną fanką pikantnego jedzenia (NIE słonego, pikantnego). Moje porcje podczas większości wytrawnych posiłków trzeba solidnie doprawiać czarnym albo kajeńskim pieprzem, lubię też tabasco. Po przyjeździe do Anglii wielokrotnie próbowałam też jedzenia, które wychodziło spod rąk moich Azjatyckich i Hinduskich znajomych, a jak wiadomo, ich kuchnia jest zdecydowanie pikantna. Nic jednak do tej pory nie ruszyło mnie tak, jak ta Marksowo&Spencerowska pasta tajska. Kupiłam bo lubię niecodzienny smak w swoich kanapkach albo potrzebuję zmajstrować naprędce obiad, dodaję wówczas łyżkę takiej pasty do ryżu czy kuskusu i gotowe. Zdecydowanie jednak odradzam osobom o wątłych kubkach smakowych.

niedziela, 6 października 2013

60.

Owsianka ze śliwką i masłem orzechowym.

A ja wciąż się nie wyrabiam...

Kerala, zwracam honor. Masło orzechowe M&S rozkopało podium.